Hakuna matata. Kenia to piękny kraj… Część 1

Hakuna matata. Kenia to piękny kraj… Część 1
MS 2014; 9: 147-150.

Mariusz Lipski
Katedra i Zakład Stomatologii Zachowawczej Przedklinicznej i Endodoncji Przedklinicznej
PUM w Szczecinie
Do tej pory Kenia kojarzyła mi się przede wszystkim z oscarowym melodramatem, ekranizacją książki duńskiej pisarki, baronowej Karen Blixen „Pożegnanie z Afryką”, w której opowiada, jak wraz z mężem przebywała tu na początku ubiegłego wieku, uprawiając plantację kawy i jak zakochała się w Afryce, a przede wszystkim w lokalnej społeczności, okraszając to opisem niepowtarzalnych kenijskich krajobrazów. Kojarzyła mi się także z migającymi obrazami z telewizyjnych kanałów National Geographic czy Animal Planet, na których widać pomarańczowy zachód słońca na sawannie, ze skubiącą liście rozłożystej akacji żyrafą w tle. I wreszcie z piosenką z refrenem: „Jambo, jambo bwana… Kenya yetu Hakuna matata…”, którą można usłyszeć latem nad naszym morzem. Oczywiście zanim nie odwiedziłem tego afrykańskiego kraju, nie znałem znaczenia tego powiedzenia (Hakuna matata – nie ma problemu, nie martw się). Poznałem je jednak już w pierwszej godzinie pobytu, gdyż jest to powtarzane na każdym kroku, bardzo sympatyczne i bardzo rozpoznawalne pozdrowienie w języku suahili.

Kenia1
Wizytówką parku Amboseli są słonie mające największe kły, niespotykane w innych częściach Afryki.

Planując swoją kolejną urlopową przygodę, chciałem, by tym razem była to podróż odprężająca zarówno ciało, jak i umysł. Aby jak najmniej było w niej zapamiętywania – historii, religii, zabytków, czyli taki błogi i beztroski relaks. Wybór padł na Kenię, z nastawieniem na oglądanie dzikiej przyrody i egzotycznych krajobrazów. Mając świadomość, że to odległy kraj, przez co lot długi, przygotowałem sobie do obejrzenia, a raczej przypomnienia podczas podróży, wiadomy film i parę przewodników. Był to dobry pomysł, gdyż wcześniej nie było na to czasu, dzięki temu podróż minęła dość szybko i mało uciążliwie. Przed lądowaniem kapitan samolotu uprzedził, że przyjemne to ono nie będzie, gdyż pas startowy w Mombasie jest trochę nierówny i wyboisty. Podróżujący samolotami wiedzą, że nie była to informacja zbyt miła, no ale się udało, i oto w styczniu, kiedy u nas za oknami zamiast biało było raczej szaroburo, stanąłem u bram gorącej Afryki.

Kenia1.1

Kenia1.2

Kenia1.3
O zachodzie słońca Park Amboseli zmienia się w teatr cieni, w którym na oświetlonej słabnącą zorzą scenie zwierzęta pogrążają się w kolorach i odcieniach pomarańczy.

Sednem podróży do Kenii jest safari, czyli możliwość obserwowania fenomenalnych krajobrazów, dzikiej przyrody i fascynującej kultury afrykańskich plemion. Jako że nie jestem wytrawnym podróżnikiem, wybrałem właśnie zorganizowane safari. W pakiecie było zwiedzanie największych parków narodowych, zakwaterowanie w lodges (obozowiskach) na terenie tych parków, a przede wszystkim towarzystwo doświadczonego kierowcy­‍‑przewodnika, znającego doskonale teren i przyrodę. Kenia jest położona na równiku, a właściwie po jego obu stronach, więc przez cały rok dzień i noc trwają tam po równo. Dzień zaczyna się o godz. 6.00 i jest to najlepsza pora, by wyruszyć na obserwację. Zwierzęta budzą się wtedy do życia i szukają pożywienia. Potem przez cały dzień odpoczywają, spacerują lub chronią się przed słońcem, by o zmierzchu znów wyruszyć na łowy. Za radą naszego przewodnika, wyposażeni w aparaty fotograficzne stawiliśmy się o świcie czterosobową grupą przed jego land roverem z otwieranym dachem, by po kilkunastu minutach znaleźć się w centrum nieokiełznanej przyrody.

Kenia1.4
Położony na granicy z Tanzanią masyw Kilimandżaro najlepiej obserwować o świcie. O zmierzchu bowiem okrywa się zasłoną chmur.

Afrykańską przygodę rozpocząłem od wizyty w Parku Narodowym Amboseli, słynącym przede wszystkim z ogromnych, liczących nieraz ponad sto sztuk stad słoni oraz z wiecznie ośnieżonego masywu Kilimandżaro – największej góry Afryki (5895 m n.p.m.). Widok słoni, żyraf, zebr i innych zwierząt majestatycznie wędrujących po rozległej trawiastej sawannie na tle ośnieżonego wierzchołka góry jest niepowtarzalny i świetnie ukazuje kontrasty Afryki. Otwarta równina sprzyja też odwiedzającym park turystom, prawdopodobieństwo bowiem zobaczenia i możliwość obserwacji większych ssaków i drapieżników jest w takich warunkach bardzo duże. Właśnie dlatego Amboseli, poza rezerwatem Masai Mara, jest najczęściej odwiedzanym parkiem Kenii. Park został założony w latach 70. ubiegłego wieku i w ostatnich latach uległ gwałtownej degradacji ze względu na ogromną liczbę turystów, zwiększające się zasolenie gleby oraz aktywność słoni, których żyje tu ponad 1300 i które upodobały sobie wywracanie drzew lub obdzieranie ich z kory. Robią to w nieświadomości, że niszczą swój własny dom. Podobno obecność turystów i ciągły ruch pojazdów odstraszyły gepardy, które zrezygnowały z polowania w godzinach wczesnoporannych i wieczornych i teraz polują w południe, kiedy turyści, uciekając przed największym upałem, udają się na lunch i sjestę. Polowania o tej porze dnia nie są jednak zbyt udane i liczba tych drapieżników spada.

Kenia1.5
Flora w Amboseli jest dosyć bujna dzięki wciąż topniejącym śniegom Kilimandżaro, filtrowanym przez tysiące metrów skał wulkanicznych. Dlatego park ma nieskończone zapasy podziemnej wody, która na bieżąco zasila otaczające lasy i bagna.

Park powstał na obszarze od wieków należącym do Masajów. Od połowy XX wieku polityka rządu była ukierunkowana na ochronę przyrody i dzikich zwierząt, ale nie Masajów. Coraz więcej ziemi podlegało ochronie, Masajom odbierano więc pastwiska i zmuszano do opuszczania swoich ziem. Doprowadziło to do konfliktu – w proteście wobec polityki wysiedleńczej Masajowie zaczęli masowo wybijać zwierzęta, zwłaszcza nosorożce, gardząc nawet ich rogami i przetrzebili stada lwów, przyczyniając się w ten sposób do nieodwracalnych zmian w ekosystemie tego obszaru. Obecnie nie ma tam już czarnych nosorożców. Ostatnie sztuki, aby je uchronić przed drapieżnikami, przewieziono 20 lat temu do innego parku – Tsavo West. Masajowie w końcu porozumieli się z władzami i od kilkunastu lat znowu mogą przebywać na terenie parku i wypasać swoje bydło, ale nie wolno im już polować na dzikie zwierzęta. Mają też udział w zyskach z turystyki, chociażby przez pobieranie opłat od turystów za zwiedzanie swoich wiosek.

Kenia 1.6
Zwierzęta przyzwyczaiły się już do obecności samochodów na terenie parku i wcale nie zwracają na nie uwagi, turyści mogą więc bez obawy, bez wysiadania z samochodu, obserwować nawet groźne drapieżniki. Boją się natomiast ludzi poruszających się na piechotę. Pamiętają bowiem przykre spotkania z masajskimi myśliwymi.

Nazwa parku Amboseli pochodzi prawdopodobnie od słowa „empusel”, co w lokalnym języku plemienia Masajów oznacza „słony pył”. Być może, kiedy góra Kilimandżaro była jeszcze czynnym wulkanem, wydobywał się z niej podczas erupcji słony popiół, pokrywając całą okolicę. Inni twierdzą, że nazwa parku pochodzi od nazwy okresowego jeziora Amboseli, które w porze deszczowej zajmuje powierzchnię ok. 160 km2, a w najgłębszym miejscu mierzy 0,5 m. „Słony pył” to alkaliczny kurz, który unosi się nad równiną, gdy jezioro wysycha.

Kenia 1.7

Kenia1.8
Podczas safari turyści mają zapewnione noclegi w dostosowanych do ich potrzeb, położonych na terenie parku narodowego hotelo­‍‑obozowiskach (lodges). W obawie przed dziką zwierzyną całość jest otoczona pasem drutów kolczastych, a nawet „elektrycznym pastuchem”, i dodatkowo strzeżona przez strażników z dzidami i procami. Takie zabezpieczenie nie odstrasza jednak wielu zwierząt.

Kenia1.9

Kenia1.10

Kenia1.11
Choć absolutnymi władcami Amboseli są słonie, to w parku można też spotkać bawoły, antylopy gnu, zebry, żyrafy, gazele czy guźce, którym towarzyszą drapieżniki: lwy, gepardy, lamparty, szakale i hieny. Ze względu na bagniste tereny żyją tu setki gatunków ptactwa. Są tu nie tylko pelikany, pszczołojady, zimorodki, ale i różne ptaki drapieżne.

następny artykuł